
Jak audiofil do audiofila
- Drogi Andrzeju, chciałem zaprosić cię na fajną imprezę. Mamy zamiar słuchać starych, a nawet bardzo starych nagrań na nowym, bardzo nowoczesnym sprzęcie.
- A to się Tomku dobrze składa bo ja też mam dla ciebie zaproszenie, tyle że odwrotne: będziemy słuchać nowych nagrań na naszym dość starym, ale nadal grającym systemie.
Tomek: Czy nie marzyłeś kiedyś Andrzeju, aby pójść na koncert, na którym zamiast zespołu na żywo, zagrałaby "hajendowy" system twoich marzeń? Jak cię znam, to marzysz o nim codziennie, a przyznam, że mnie też nie jest to obce. Mam takie myśli i to od dawna, ale w takiej imprezie jakoś nie miałem jeszcze okazji brać udziału.
A parę dni temu, pewien przemiły człowiek zaprosił mnie na "prawdziwy” koncert, w prawdziwej sali koncertowej, z udziałem bardzo drogiego sprzętu, bardzo renomowanych marek audio w roli głównej. Czaru całości wydarzenia miała dodać magia analogu, zapowiedziano odtwarzanie muzyki wprost z czarnej płyty... marzenia jednak się spełniają - pomyślałem.
Już samo zbliżanie się do drzwi sali koncertowej było pełne emocji.
- Ach, jak to będzie wyglądać i brzmieć - myślałem.
Andrzej: Ależ tak Tomku, z przyjemnością przyjadę jak tylko oderwę się od naszego starego i wysłużonego zestawu stereo. Ciągle trzeba w nim coś reperować i poprawiać, zamieniamy kable, podstawiamy inne kolce, piłki tenisowe a ostatnio nawet filc. Nic mu nie jest już w stanie pomóc - nadal brzmi fantastycznie i coraz częściej przekonujemy się, że dotarliśmy do kresu jego możliwości.
Jedyną szansą na poprawę jego brzmienia wydają się być nowe płyty. One ponoć są coraz lepiej nagrywane. Szkodzi im nieco ta cyfrowa domena - owszem, brzmią inaczej przy porównywaniu do analogowych pierwowzorów, ale co robić - świat idzie ponoć do przodu.
Na naszym koncercie, po zwyczajowym słownym entre, wreszcie igła sięgnęła rowka... Pierwsze utwory zabrzmiały dość spektakularnie, ale od razu zorientowałem się, że audiofil nie będzie tutaj do końca usatysfakcjonowany. Bo to jednak zupełnie inne warunki odbioru muzyki niż w domu - brak intymność i brak czegoś jeszcze... moich ukochanych dźwięków, tych na które czekałem.
Tomku, zabrakło Ci prawdziwego dźwięku? Nam też ciągle czegoś brakuje - a to scena za płytka a to za szeroka. Raz coś się wzbudza a innym razem czegoś brakuje. Od czasu do czasu nie słychać tego, co przecież wczoraj jeszcze było w nagraniu. My z naszym starym zestawem też przeżywamy trudne chwile - więc nie martw się proszę.
Pamiętaj, że artysta też ma prawo mieć gorszy dzień, może być niedysponowany, może słabiej grać i pewnie stąd twoje niezadowolenie. A jeśli chodzi o nasz system audio, to poziom naszej frustracji jest praktycznie stały i niezmienny. Wiemy, że ciągle coś można w nim poprawić lub zmienić i w tej materii nasz audiofilski los jest tym samym, trudnym emocjonalnie doświadczeniem.
Bo w audio jak nie ma na co narzekać, to potem nie mamy tematów do rozmów - a przecież nie o to chodzi aby króliczka trzymać w garści, chodzi o to aby go ciągle gonić.
Tomasz Cegiełka, Andrzej Grochowski